Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez

- 23-05-2013
Kontrakty budzą emocje.
Co robi dentysta, kiedy nie otrzyma kontraktu? Reaguje różnie, ale emocje mogą być wyraziste. Może na przykład wpaść we wściekłość, ponieważ zaprzyjaźniony specjalista otrzymał umowę, może nie ukrywać rozżalenia lub zdziwienia, że po wielu latach pracy dla Funduszu nagle okazuje się niepotrzebny, może wreszcie pisać odwołania: że to nie on odbierał pismo z NFZ i dlatego list nie dotarł do adresata, że wniosek wypełniał informatyk, czy też informować o tym, że zmniejszeniu wartości punktowej oferty winni są pracownicy NFZ.
Kontrakty wpływają na relacje prywatne.
Tam, gdzie zaczyna się walka o umowę z Funduszem, tam czasem kończą się przyjaźnie – bo nie każdy właściciel lecznicy zdradzi, że np. jego gabinet stomatologiczny został w ostatnim momencie doposażony w sprzęt lub w ofercie zadeklarował pracę w soboty. Bywa, że dentyści donoszą na siebie albo pacjenci donoszą na stomatologów.
Kontrakty opisywane są liczbami.
Wartość kontraktu liczy się w punktach - wartość punktu w zależności od oferty konkursowej waha się od 0,98 do 1,09zł, jeden etat dentysty to 18 tys. punktów (lub inny przelicznik: 30 godzin przyjmowania pacjentów co najmniej pięć dni w tygodniu przez co najmniej sześć godzin), a kiedy etatów jest więcej, obowiązkiem oferenta jest szczegółowe opisanie, który lekarz kiedy przyjmuje. Na podpisanie umowy z Funduszem nie ma szans lekarz, który deklaruje pracę na mniej niż pół etatu. Każdy zakontraktowany lekarz musi szczegółowo rozliczać każdą wykonaną procedurę, czyli rozliczać się z każdego punktu. Umowę z Funduszem podpisuje się raz na trzy lata, ale co roku na nowo negocjuje się wartość kontraktu.
Kontrakty wpływają na jakość sprzętu znajdującego się w gabinetach.
„Gdy NFZ zaczął od oferentów żądać zaświadczenia z sanepidu, że używane w gabinecie urządzenie rtg spełnia wszystkie normy, spadła liczba zadeklarowanych aparatów. Okazało się, że aż 40 proc. nie miało takiego zaświadczenia” - informuje „Gazeta Wyborcza” w wydaniu z dnia 20.04.2013 r. Pracownicy NFZ zastanawiają się teraz, jak mają to rozumieć: czy w ten sposób, że w gabinetach stoją atrapy, a może że używa się w nich przestarzałych urządzeń?
Źródło: „Gazeta Wyborcza”