Czym różnią się technik dentystyczny, higienistka stomatologiczna czy stomatolog zajęci od technika, higienistki, dentysty produktywnych? Tym, że osoby wymienione w pierwszym trio pracują, a w drugim – zarabiają.

Jak pokazuje życie, zapełniony z kilkutygodniowym wyprzedzeniem terminarz wizyt nie oznacza, że praktyka czy pracownia świetnie prosperują. Produktywności biznesu działającego w branży stomatologicznej nie należy mierzyć tylko liczbą obsłużonych pacjentów, ale liczbą przyjętych pacjentów w danym przedziale czasowym.

Aby własny biznes dla technika czy dentysty stał się działalnością produktywną, trzeba:

• na początek określić sobie cele, priorytety i zadania, czyli zaplanować, co chce się osiągnąć w danym czasie, ile zarobić, ile zapłacić personelowi i współpracownikom, ile czasu poświęcić na pracę, a ile na urlop;

• w oparciu o powyższy punkt skalkulować dokładnie, ile trzeba zarobić np. w ciągu miesiąca, aby pokryć bieżące zobowiązania, zapłacić pracownikom, mieć coś na inwestycje i na własną wypłatę, a uzyskane dane przeliczyć na liczbę pacjentów przyjmowanych w ciągu dnia.

W praktyce oznacza to, że jeśli właściciel gabinetu lub pracowni zdecydował, że np. 40 proc. zarobionych pieniędzy przeznaczy na własną wypłatę, to na opłatę bieżących obciążeń musi przeznaczyć pozostałe 60 proc. zarobku. 100 proc. przychodu trzeba teraz podzielić na liczbę dni w miesiącu i liczbę dziennie przyjmowanych pacjentów. W ten sposób uzyska się kwotę, na podstawie której będzie można stworzyć cennik i grafik obłożenia wizytami w przeliczeniu np. na godzinę.

I dopiero, kiedy praktyka czy pracownia będą działać ściśle w oparciu o wyznaczone cele finansowe i liczbę przyjmowanych pacjentów w ciągu dnia roboczego, można określać swoją pracę jako produktywną.

Źródło: Opracowanie własne