Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia

- 24-05-2016
Pacjent, wybierając się do ortodonty, chce mieć ładne, proste zęby. Ale atrakcyjny wygląd nie jest priorytetem dla lekarzy. Co jest ważniejsze od pięknego uśmiechu?
- Najważniejsza jest funkcjonalność. Zanim jedzenie trafi do żołądka, musi być odpowiednio rozdrobnione. Prawidłowa praca układu pokarmowego jest więc bezpośrednio związana ze skutecznym gryzieniem. Efekt estetyczny również jest istotny, ale uzyskujemy go przy okazji korygowania zgryzu. W niektórych przypadkach nieprawidłowy zgryz może również powodować wady wymowy – wyjaśnia Konrad Wróblewski, ortodonta.
Najczęściej wady zgryzu diagnozowane są u dzieci, u których zęby mleczne są stopniowo zastępowanie zębami stałymi. Aby dowiedzieć się, jak wyglądają wewnętrzne uwarunkowania w jamie ustnej odpowiedzialne za prawidłowy zgryz, najlepiej wykonać u kilkulatka zdjęcie pantomograficzne, czyli pantomogram – widać na nim zawiązki zębów stałych i ułożenie zębów w kości. Zdjęcie takie daje zatem jasność sytuacji i ułatwia zaplanowanie leczenia.
Pierwszym etapem leczenia ortodontycznego u kilkulatków, który jest wstępem do właściwej korekty wady zgryzu, jest noszenie przez malca aparatu ruchomego. Akcesorium to przygotowuje miejsce dla zębów stałych przez poszerzenie łuku zębowego. Potem przychodzi czas na aparat stały. U dorosłych najczęściej leczenie zaczyna założenie aparatu stałego lub zastosowanie nowoczesnych rozwiązań szynowych.
Cel leczenia u dorosłych, jak i u dzieci jest ten sam: zyskać lub przywrócić naturalną funkcjonalność zgryzu i na tyle, na ile to możliwe w danych warunkach anatomicznych, odtworzyć estetykę uśmiechu.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”