Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia

- 08-07-2014
Mieszkańcy okolic Radomia, jeśli w nocy lub podczas dnia wolnego chwyci ich ból zęba, mogą szukać pomocy w Kozienicach. Działa tam bowiem pogotowie stomatologiczne świadczące usługi w ramach ubezpieczenia NFZ. Wiadomość, że Funduszowi udało się znaleźć chętnych stomatologów do prowadzenia placówki świadczącej usługi w ramach pomocy doraźnej na pewno jest informacją pozytywną. Tyle tylko, że Radom, dawne miasto wojewódzkie, ma 230 tys. mieszkańców, a Kozienice zamieszkuje populacja o 200 tys. mniej liczna. Zatem prawdopodobieństwo, że osoba poszukująca pomocy w pogotowiu dentystycznym będzie pochodzić z Radomia a nie z ościennej miejscowości, jest całkiem spore.
Jak kłopotliwy może być brak pogotowia stomatologicznego w tak dużym mieście, przekonał się jeden z mieszkańców Radomia, który przez weekend zmagał się z bólem dziąseł. „Okazało się, że w 230-tysięcznym mieście, jakim jest Radom, nie ma pogotowia stomatologicznego. Skandal!! Najbliższe podobno w Kozienicach. (...). To co ma zrobić pacjent? Płaci składki i musi iść prywatnie, gdyż takowe prywatne pogotowia istnieją w Radomiu. Radomska urzędniczka NFZ (...) odsyła mnie do Warszawy (do NFZ) i w ten sposób kółko się zamyka – płać pacjencie i sam sobie radź” - tak zdenerwowany pacjent pisze o sytuacji w liście do „Gazety Wyborczej”. Urzędnicy NFZ tłumaczą, że nie ma chętnych wśród radomskich dentystów na prowadzenie nocnej i świątecznej doraźnej opieki stomatologicznej. Dlatego duże, byłe miasto wojewódzkie od trzech lat pozostaje bez pogotowia dentystycznego.
Do Kozienic zjeżdżają pacjenci z całego dawnego województwa radomskiego. Czy w mniejszej miejscowości taka działalność opłaca się bardziej niż w przypadku dużego miasta?
- Na podstawowe potrzeby wystarcza, chociaż wiadomo, że gdyby kwota była większa, byłoby lepiej. Słyszałem jednak opinie lekarzy, że z tych pieniędzy nie dałoby się opłacić ochrony czy dodatkowej pomocy. I to jest prawda. A wiadomo, że różni pacjenci mogą się pojawić w nocy. Być może jest to kolejny powód, dla którego nie ma chętnych do prowadzenia takich usług – tłumaczy Krzysztof Sałek, stomatolog, właściciel gabinetu w Kozienicach.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”