Wprowadzane co jakiś czas kolejne obostrzenia do dysponowania danymi osobowymi pacjentów dla niektórych stanowią niepotrzebne biurokratyczne utrudnienie w prowadzeniu firmy czy gabinetu. Warto jednak zdać sobie sprawę z faktu, że dane osobowe są własnością i dobrem osobistym osoby, której dotyczą. Pacjent musi je udostępnić – choćby do celów rejestracyjnych i do weryfikacji, czy przysługują mu darmowe świadczenia medyczne, ale też ma prawo wiedzieć, że przekazane dane są całkowicie bezpieczne i że nie są przetwarzane, powielane i rozpowszechniane bez zgody i wiedzy ich właściciela. Szczególnie starannego zabezpieczenia stanowią dane osobowe osób korzystających z pomocy medycznej – są to tzw. dane wrażliwe, a ich przetwarzanie jest możliwe jedynie w ściśle określonych przypadkach. 

W Polsce obowiązują trzy akty prawne, których zadaniem jest m.in. chronić dane osobowe. To ustawy o ochronie danych osobowych, o świadczeniu usług drogą elektroniczną i prawo telekomunikacyjne. Nadal w wielu firmach i gabinetach nie zna się tych ustaw ani nie stosuje do zawartych w nich przepisów. Przy rosnącej świadomości pacjentów, że mają oni prawo do ochrony danych osobowych, lekceważenie przepisów może mieć dla właściciela gabinetu przykre skutki w postaci pozwów sądowych od osób, które uznają, że osobiste dane nie są wystarczająco dobrze chronione przez podmiot, któremu zostały powierzone. Nieprzestrzeganie prawa w kwestiach ochrony danych osobowych grozi jednak nie tylko konsekwencjami prawnymi, ale czymś znacznie poważniejszym dla firmy, która chce być na rynku konkurencyjna, mianowicie utratą zaufania klientów/pacjentów, co pociągnie za sobą spadek lojalności wobec lecznicy i narazi na szwank reputację firmy. 

Samodzielne sprostanie wymogom prawa względem ochrony danych osobowych może czasem przerastać możliwości przedsiębiorcy. Z tego powodu wiele podmiotów decyduje się na skorzystanie z usług podmiotów zewnętrznych – firm outsourcingowych wyspecjalizowanych w ochronie danych osobowych. Outsourcing danych osobowych może być pełny lub częściowy. Z takiego rozwiązania korzysta coraz więcej stomatologów, uznając je za wyjątkowo wygodne, oszczędzające czas, finanse i nerwy. 

Źródło: „Puls Biznesu”