Osoby, które kończyły studia dekadę temu, czterokrotnie rzadziej miały okazję mieć w gronie znajomych z uczelni rówieśników z zagranicy. Na polskich uczelniach rośnie liczba żaków obcokrajowców. Przyjeżdżają do nas z różnych powodów: chcą zdobywać wiedzę w warunkach dużo lepszych niż jest to możliwe w ich ojczyźnie, chcą poznać nowy kraj i ludzi, poszerzyć własne horyzonty.

Najwięcej i najszybciej przybywa u nas studentów z Ukrainy.

- Zwiększająca się liczba Ukraińców to stały trend. Przyjeżdżają ze względu na bliskość geograficzną, ale też dlatego że mogą studiować po polsku – mówi Anna Korzekwa, rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego.

Kandydaci na żaków, którzy przybywają do Polski z zagranicy, najczęściej zainteresowani są kształceniem na kierunkach społecznych, gospodarczych i na prawie. Zaraz potem największą popularnością cieszą się nauki o zdrowiu i opieka społeczna – wybiera je ok. 25 proc. wszystkich zagranicznych żaków. Jeszcze niedawno prym liczbowy wśród zagranicznych studentów na medycynie wiedli Tajwańczycy. Z uwagi na to, że w ich ojczyźnie zmieniły się przepisy, jest ich coraz mniej, ale przybywa za to Norwegów – naukę na zagranicznych uczelniach opłaca im państwo.

- Na Tajwanie wprowadzono bardzo trudny egzamin dopuszczający do zawodu. Został skonstruowany z myślą o studentach, którzy przyjeżdżają do kraju z dyplomem zagranicznej uczelni. Władze Tajwanu boją się, że na rynku znajdzie się zbyt wielu lekarzy i dentystów – tłumaczy prof. Grzegorz Oszkinis z Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu.

Możliwe, że studenci z Poznania będą mieli okazję już niedługo w gronie kolegów z roku powitać osoby z Mozambiku, RPA i Zambii – uczelnia prowadzi rozmowy w tej sprawie.

Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”