Istnieje pojęcie takie, jak wdzięczność pacjentów. O tym, ile może być z nią czasem zabawnych perypetii, można dowiedzieć się z ciekawego artykułu „Magia medycyny” zamieszczonego w styczniowym numerze „Gazety Lekarskiej”. Tekst napisany przez Andrzeja Baszkowskiego, lekarza dentysty, wiceprezesa WIL, członka NRL zawiera osobiste wspomnienia związane z czasem edukacji szkolnej, studiów stomatologicznych i konkluzje związane z tym, czego autora nauczyły studia a później praca zawodowa. Autor wspomina też w artykule koszmar tamtych czasów, kiedy do programu nauczania została włączona matematyka z elementami statystyki; opisane zostały czasy politycznych niepokojów końca lat 60-tych ubiegłego wieku, masówek potępianych przez działający podówczas aparat władzy i... tempo pracy drukarni, które w zależności od tego, czy drukowane były ulotki polityczne, czy też skrypty dla studentów, mogło się diametralnie zmienić.

Jak wynika z tekstu A. Baszkowskiego, studia kształciły wielokierunkowo – również pod kątem innym niż tylko zawodowy. „Studia nauczyły nas wielu zawodowych i życiowych mądrości. Dla mnie najważniejsza to ta, że „Pacjent jest osobą". Nie przypadkiem, jednostką chorobową czy numerkiem, ale właśnie osobą. To prawda, o której szybko zapominają młodzi koledzy” - można przeczytać w tekście.

Medycyna i stomatologia mają swoją magię – jest ona związana przede wszystkim ze świadomością odpowiedzialności za ludzkie życie i zdrowie. I to magia ta sprawia, że osoby zaangażowane w proces leczenia lub ratowania pacjenta dają z siebie wszystko – więcej, niż mogłoby się wydawać, że potrafią dać (co zresztą potwierdza opisany w tekście przypadek ratowania dziecka).

Źródło: „Gazeta Lekarska”