Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez

- 20-11-2015
„Klanowość polskiego środowiska lekarskiego to tajemnica poliszynela. Młodzi medycy wskazują nepotyzm jako jedną z ważniejszych przyczyn zapaści systemu kształcenia. A jeśli go nie poprawimy, możemy się spodziewać katastrofy. Nie będzie miał nas kto leczyć” – informuje „Dziennik Gazeta Prawna” w wydaniu z dnia 13.11.2015 r.
„DGP” wskazuje, że młodzi adepci kierunków medycznych, chętni do pracy w wymarzonej specjalizacji, rozbijają swoje plany o:
-
mur niedostatku rezydentur
-
wyśrubowane normy przyjęć na specjalizacje realizowane w ramach miejsc opłacanych przez resort zdrowia
-
zniechęcające warunki pracy oraz nieprzyjemne relacje interpersonalne podczas kształcenia specjalizacyjnego
-
„totolotek” w przyznaniu miejsc rezydenckich
-
specyficzne „klanowe” układy w środowisku medycznym.
- Rezydentury miały być lekiem na nepotyzm w służbie zdrowia, ale tylko nasiliły to zjawisko i skomplikowały młodym medykom życie – uważa jeden ze świeżo upieczonych lekarzy, pracujący w ramach rezydentury jedynie na pół etatu, ponieważ na zapłacenie drugiej połowy szpitala nie stać i tę młody lekarz realizuje w ramach wolontariatu. Dodaje:
- Bywa i tak, że ci, którzy dostali się na rezydentury (…) dziś żałują – ponieważ chodzi o to, że byli ludźmi z ulicy, bez pleców.
Rezydenci skarżą się, że bywa i tak, że aby ich zniechęcić, nie dopuszcza się ich do zabiegów – pozostawia przy biurku. Do stołu operacyjnego mogą przystąpić najczęściej dopiero pod koniec specjalizacji.
Emocje budzi sposób przyznawania miejsc rezydenckich – postrzegany przez młodych lekarzy jako „totolotek”. Z tym tematem związane są nawet pewne teorie spiskowe, w których spekuluje się o celowym ustawianiu liczby miejsc rezydenckich. Prawdą jest natomiast, że nikt w Polsce nie wie, ilu tak naprawdę jest praktykujących lekarzy. Szacuje się, że to 100-180 tys. osób. Tymczasem liczba ta powinna być dokładnie znana, włącznie z określeniem wieku i uprawianej dziedziny medycyny – aby można było zaplanować określoną liczbę miejsc rezydenckich i tym samym zapełnić lukę po specjalistach kończących karierę, a jednocześnie wspomóc planowanie rozwoju zawodowego młodych kadr medycznych.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”