Dziecko
Ankieta

- 29-05-2009
Dziecko u stomatologa po raz pierwszy, kiedy boli ząb – na dodatek kompletnie zniszczony przez próchnicę; uzębienie mleczne z wielkimi dziurami; jeszcze nie całkiem wyrżnięte zęby stałe z plamami próchnicowymi – to tylko niewielki fragment rzeczywistości. Stan uzębienia polskich dzieci jest katastrofalny – znakomita większość z nich ma próchnicę. Problem nabrzmiewa szczególnie silnie od chwili, kiedy opieka stomatologiczna w szkole przestała istnieć, a lekarze ogólni i pediatrzy przyjmują głównie w przychodniach, natomiast w placówkach oświatowych nie uświadczy się gabinetu z dyżurującym medykiem.
- Zły stan zębów u dzieci pokazuje, jak wielkim błędem było wycofanie ze szkół pediatrów i stomatologów. Pielęgniarki, które w części szkół dokonują kontroli zębów u dzieci, nie są do tego zobowiązane. Poza tym nie są specjalistami w tej dziedzinie - przekonuje profesor Alicja Chybicka, prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego.
Podobny punkt widzenia reprezentuje Marek Michalak, rzecznik praw dziecka:
- 90 proc. dzieci w wieku szkolnym ma próchnicę. Źle się stało, że stomatolodzy zniknęli ze szkół.
Profilaktyka stomatologiczna praktycznie nie istnieje. Teoretycznie za przeglądy dentystyczne płaci NFZ, ale stomatolodzy wolą leczyć pacjentów prywatnie i – jeśli decydują się na podpisanie kontraktu z Funduszem – wybierają wersję minimum Z racji znikomego zainteresowania stomatologów współpracą z NFZ, samorządy lokalne próbują wprowadzać własne programy profilaktyczne dla pacjentów i motywacyjne dla dentystów. Z różnym skutkiem.
- Proponowaliśmy stomatologom 100 zł rocznie za objęcie jednego dziecka przeglądami stomatologicznymi. Niestety nie było zainteresowania z ich strony naszym programem - mówi Marek Olszewski, wójt gminy Lubicz oraz szef zespołu ds. edukacji Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu.
Najgorsza sytuacja panuje na wsiach i w małych miejscowościach. Z badań wynika, że nawet 50% polskich dzieci nie jest badanych przez specjalistów. Do spotkania z lekarzem dochodzi w razie konieczności: choroby, wypadku albo bólu. Dwa główne powody, dla których profilaktyka nie ma praktycznie racji bytu to:
-
niechęć do oczekiwania w kolejkach
-
niski status finansowy wielu rodzin z małych miejscowości, co powoduje, że rodziców nie stać na opłacenie wizyty u specjalisty przyjmującego w ramach praktyki prywatnej.
Pomimo alarmujących statystyk, powrót stomatologów i pediatrów do szkół wydaje się na razie niemożliwy, ponieważ:
-
wprowadzenie lekarzy do placówek oświatowych wymagałoby wielu zmian organizacyjnych, związanych z pozyskaniem pomieszczeń i wyposażeniem gabinetów;
-
wiązałoby się to z dodatkowymi wydatkami z budżetu państwowego;
-
mamy za mało specjalistów – zwiększenie ich liczby oznaczałoby reorganizację kształcenia studentów i wprowadzenie wielu modyfikacji w pracy służby zdrowia.
Z powyższych powodów najlepszym rozwiązaniem wydaje się to, które proponuje wprowadzenie wymogu posiadania gabinetu lekarskiego dla szkół, do których uczęszcza ponad 300 uczniów.
- Tam pielęgniarka powinna być codziennie. Świadczenia przez nią udzielane powinny być finansowane przez NFZ – podsumowuje Marek Olszewski.
Źródło: „Gazeta Prawna”