Emocje wokół pomysłu oddzielenia Collegium Medicum i utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy nie słabną. Zdecydowanie „nie” dla tej idei od momentu, kiedy się pojawiła, czyli od października zeszłego roku, deklarują władze Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.

Wobec sprzeciwu Senatu uczelni pojawił się pomysł, aby bydgoski Uniwersytet Medyczny powołać poprzez ustawę – wówczas ustawa z 2004 r., na mocy której doszło do połączenia toruńskiego UMK z bydgoską Akademią Medyczną im. Ludwika Rydygiera, utraciłaby moc, a mienie należące do CM UMK mogłaby przejąć nowa uczelnia. Aby przeprowadzenie tego zgodnie z prawem było możliwe, potrzebne było 100 tys. głosów poparcia. Podpisy pod pomysłem udało się zebrać na koniec 2015 r. Trafiły już do Sejmu RP.

Nad pomysłem odłączenia Collegium Medicum od toruńskiej uczelni nadal jednak odbywają się polityczne próby sił i dyskusje. Inicjatorzy akcji utrzymania integralności wskazują, że oprócz UMK jedynie Kraków ma taką ofertę, że na jednej uczelni można studiować zarówno np. prawo, jak i medycynę. I w tym może tkwić siła uniwersytetów, przyciągająca młodych ludzi na studia. Z kolei bydgoszczanie obawiają się, że po zakończeniu rozbudowy szpitala na Bielanach Wydział Lekarski CM UMK zostanie przeniesiony do Torunia i miasto straci akademicki potencjał. Wskazują na budynek przy ul. Dworcowej, w której miała mieścić się stomatologia, a który od kilku lat stoi pusty.

„Rektor UMK także stawia stanowcze weto dla rozbioru uczelni. Zlecił prawnikom opracowanie ekspertyzy dotyczącej oceny konsekwencji utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. Dokument jest na razie tajny – w pierwszej kolejności zapoznają się z nim osoby, głównie politycy, którzy angażują się w obronę jedności UMK” – czytamy w „Gazecie Wyborczej” (wyd. z dn. 19.01.2015 r.).

Źródło: „Gazeta Wyborcza”