- Kontrole przeprowadzamy o każdej porze dnia i nocy. Nie ma sensu pracować tylko do godziny 15, bo wtedy większość zakładów gastronomicznych czy gabinetów lekarskich dopiero zaczyna pracę, a część jest jeszcze zamknięta – mówi dr Paweł Policzkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno Epidemiologicznej w Lublinie.

Z tego powodu kontrolerzy sanepidu przeprowadzają inspekcje całą dobę. Sprawdzana jest przede wszystkim higiena zakładu świadczącego usługi oraz to, czy placówka działa posiadając stosowne zezwolenia służb sanitarno-epidemiologicznych.

Jak wyjaśniają pracownicy lubelskiego sanepidu, kontrole przeprowadzane są według planu ustalonego wewnątrz jednostki kontrolującej oraz na skutek donosów kierowanych do stacji. Donosy piszą niezadowoleni klienci, byli pracownicy czy też osoby źle traktowane w pracy.

- Część jest anonimowa, takich staramy się nie wykorzystywać – mówi Policzkiewicz.

Pracownicy sanepidu chodzą parami na kontrole, zaopatrzeni w laptopa i drukarkę, by właścicielowi zakładu od ręki wydać protokół pokontrolny do wglądu i podpisu.

Kontrolerzy uważają, że najtrudniejsza sytuacja dotyczy właśnie placówek ochrony zdrowia a nie lokali gastronomicznych. Po kontrolach przeprowadzonych w lubelskich gabinetach stomatologicznych wiadomo, że sytuacja jeszcze jest daleka od idealnej.

- Często notujemy przypadki, kiedy lekarze nie sterylizują końcówek stomatologicznych, a preparaty dezynfekcyjne są przeterminowane – tłumaczy Beata Ociesa-Kryj, kierownik oddziału nadzoru przeciwepidemiologicznego sanepidu. – Oznacza to, że np. tą samą końcówką stomatologiczną przeprowadzane są zabiegi u wielu pacjentów. (...)

Tego typu poważne uchybienia sanepid stwierdzał w gabinetach prywatnych i w państwowych klinikach.

Działania kontrolerów po stwierdzeniu nieprawidłowości są zdecydowane, np. zamknięcie placówki. Tak było trzy lata temu, kiedy kontrolerzy po wykazaniu braku sterylizacji narzędzi nakazali zamknięcie dwóch poradni w Lublinie.

Sanepid przypomina, że przepisy pozwalają na przeprowadzenie kontroli w obecności policji. A jeśli kontrola została wszczęta po interwencji klienta, natomiast właściciel utrudnia pracownikom stacji przeprowadzenie inspekcji, możliwe jest skontrolowanie zakładu nawet bez jego obecności i w asyście policji.

Źródło: „Dziennik Wschodni”