Resort zdrowia ma ambitne plany, aby opieka stomatologiczna w szkole zaistniała na dobre. Konkretne działania mogą rozpocząć się już niebawem: dentobusy czekają na wyjazd w trasę, są chęci i poparcie ze strony rodziców oraz samorządowców. Ci ostatni mieliby być odpowiedzialni za finansowanie gabinetów szkolnych (samą opiekę stomatologiczną finansowałby NFZ). I wszystko brzmi pięknie do momentu, kiedy zaczynają się dyskusje o konkretnych kosztach. Samorządowcy twierdzą bowiem, że koszt utrzymania gabinetów znacznie przewyższy możliwości finansowe gmin.
– Nawet jeśli warte co najmniej kilkadziesiąt tysięcy zł wyposażenie takiego gabinetu będzie leżeć w gestii lekarza, to szkoła musi zapewnić pomieszczenie, media, ochronę i sprzątanie, co daje ok. 20 tys. zł rocznie – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich. – A za 20 tys. zł dyrektor szkoły może zorganizować dla uczniów wspaniałe rzeczy. Szkoda, by szły na utrzymanie gabinetu, który będzie funkcjonował na pół gwizdka, bo szkoła nie zgodzi się wynająć dentyście gabinetu na usługi komercyjne – dodaje Wójcik.
Byłoby to możliwe, gdyby ustawa, na mocy której dziecko u stomatologa miałoby darmowo leczone zęby w szkole, gwarantowała szkołom możliwość odpłatnego wynajmowania powierzchni w szkole. Że takie rozwiązanie jest możliwe, świadczy przykład Lublina: działa tam ponad 70 gabinetów szkolnych.

Źródło: „Rzeczpospolita”