Student
Ankieta

- 11-08-2014
Stomatologia w Łodzi była w tym roku, jak zwykle zresztą, oblegana. O indeks starało się 19 kandydatów – to o dwóch więcej niż na słynnej łódzkiej „filmówce”. Dlaczego studenci chcą podejmować kształcenie właśnie tam? Kusi ich nowoczesność i przyciągają wielkie możliwości zdobywania wiedzy wieloma metodami, w tym w sposób interaktywny oraz podczas praktycznych zajęć na nowoczesnych fantomach. Wśród wszystkich polskich uczelni medycznych łódzka ma najwięcej erzaców pacjentów, bo 100, a 63 z nich znajduje się w niedawno otwartym uczelnianym Centrum Dydaktycznym. To stwarza ogromne możliwości do zdobywania praktycznych umiejętności – niezbędnych do tego, aby młody adept stomatologii, opuszczając mury uczelni, poza głową wypełnioną wiedzą teoretyczną, miał też odpowiednie przygotowanie praktyczne.
- Nie śniło mi się, że takie rzeczy będą możliwe, kiedy studiowałem 30 lat temu – mówi prof. Jerzy Sokołowski, prodziekan Oddziału Stomatologicznego Wydziału Lekarskiego. – Nigdy nie zapomnę, jak usuwałem pierwszy ząb. Byłem na czwartym roku studiów. Zajęcia odbywały się w przychodni urządzonej w dawnej powozowni. Pacjentka miała kilkanaście lat. Musiałem jej usunąć prawą górną szóstkę. Ząb był w pełnym łuku, czyli wszystkie obok były na swoim miejscu. Wiedziałem, jak złapać kleszcze – chwyt ćwiczyliśmy na gipsowych odlewach. Ale jak ciągnąć? O tym tylko czytałem. Byłem chyba bardziej zdenerwowany niż pacjentka. Tak się spociłem, że kiedy wreszcie usunąłem jej ten ząb, otarła mi czoło.
Studenci kształcą się... salami. W pierwszej są popiersia fantomów wysuwane spod stolika. Przy każdym stanowisku jest ekran LCD i podstawowy zestaw urządzeń. Zadaniem żaka jest obserwowanie tego, co prowadzący ćwiczenia pokazuje na monitorze i powtarzanie tych czynności samodzielnie. Studenci drugiego roku przechodzą do sali drugiej. Tam, oprócz fantomów, znajdują się stanowiska takie, jak w prawdziwym gabinecie stomatologicznym: z turbiną, mikrosilnikiem, ślinociągiem i wieloma innymi urządzeniami. Tu żacy uczą się m.in. ergonomii, współpracy z asystą, wykonywania zabiegów na 4 ręce. Trzeci rok to zajęcia w kolejnej sali – gdzie fantom siedzi na fotelu jak prawdziwy pacjent, a student pracuje jak w klinice stomatologicznej. Na czwartym roku zaczynają się zajęcia z pacjentami z krwi i kości. Dzięki tak pomyślanemu procesowi edukacji, studenci rozpoczynający pracę z prawdziwymi pacjentami mają już za sobą zakładanie kilkudziesięciu plomb czy wiele ekstrakcji zębów wykonanych na fantomach i zdecydowanie większą wiarę w swoje umiejętności.
Takiego laboratorium do zdobywania umiejętności przydatnych stomatologowi nie ma w całej Polsce. Podobne ma tylko jedna uczelnia w Niemczech.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”