Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez

- 17-03-2015
Amerykanie słyną z zamiłowania do dbałości o zęby i do niezdrowych przekąsek skutecznie podwyższających ryzyko zachorowania na cukrzycę i inne schorzenia metaboliczne. Szacuje się, że wielomilionowa rzesza mieszkańców Nowego Świata nie ma pojęcia o tym, że może mieć zaburzenia glikemii lub że powinna być w trybie natychmiastowym zaliczona do grupy diabetyków. Powodem jest brak systemu monitoringu stanu zdrowia pod kątem cukrzycy i zdecydowanie słaby zapał Amerykanów do odwiedzania lekarzy ogólnych i do wykonywania badań profilaktycznych. Naukowcy z Uniwersytetu w Nowym Jorku wpadli na pomysł, aby – skoro mieszkańcy USA tak lubią kontrolować i leczyć zęby – wizyty u stomatologa potraktować jak okazję do wykonania badania przesiewowego w kierunku cukrzycy. Do testu wykorzystywana byłaby krew pobrana z dziąsła.
Wstępne badania na poziom hemoglobiny glikowanej (HbA1c) z wykorzystaniem krwi pozyskanej z jamy ustnej pacjenta dały prawie identyczne wyniki, jak testy krwi pobranej standardową metodą z palca. Eksperyment przeprowadzono na grupie 408 pacjentów.
Dr Sheila Strauss, która badanie prowadziła, uważa, że monitoring zdrowia pod kątem występowania cukrzycy wykonany podczas spotkania z dentystą może przynieść ogromne korzyści szczególnie osobom w wieku 45+. Pożytek odnieść mogą zarówno ci, u których cukrzyca nie została dotychczas zdiagnozowana, jak i pacjenci z wykrytymi już i leczonymi zaburzeniami glikemii. Ci pierwsi zyskają wyjaśnienie, co powoduje u nich dziwne problemy z samopoczuciem, natomiast osoby ze stwierdzoną już wcześniej cukrzycą będą mogły dowiedzieć się, jak wygląda unormowanie ich glikemii – i to u ulubionego dentysty.
Źródło: NYU