„Gdyby oceniać naszą troskę o zdrowie jamy ustnej po długości kolejek do stomatologów, moglibyśmy uchodzić za światowego prymusa” – czytamy w „Gazecie Wyborczej” (wyd. z dn. 02.03.2018 r.). Prymusem ujętym w cudzysłowie, ponieważ na wolny termin u dobrego dentysty trzeba zwykle sporo poczekać. Kolejki nie są efektem braku wiary w profilaktykę, ale raczej rezultatem długoterminowych zaniedbań w higienie jamy ustnej. O postępowym charakterze fatalnego stanu uzębienia Polaków świadczy chociażby bezzębność: na początku XXI wieku było w naszym kraju 34 proc. osób bez zębów. 18 lat później – już 44 proc. Próchnica obecnie „gości” w jamie ustnej 93 proc. 15-latków, ponad 80 proc. 6-latków i aż 99 proc. dorosłych.

Inne parametry dające wyobrażenie o tym, jak jest źle, to m.in.:

• ok. 30 proc. dzieci w wieku wczesnoszkolnym ma nieodwracalnie zniszczonych przeciętnie dziesięć zębów;

• publiczne wydatki na stomatologię w tym roku wyniosą 1,9 mld zł, czyli zaledwie 25 proc. kwoty, jaką Polacy co roku przeznaczają na leczenie prywatne zębów;

• ubywa gabinetów z kontraktem z NFZ: w 2010 r. było 5,4 tys. tego typu praktyk, w 2016 r. – 4,3 tys., czyli tyle samo, co w 2006 r.;

• chociaż mamy ok. 36 tys. dentystów, to państwo często ma problem ze znalezieniem chętnych do współpracy – powodem są pieniądze; w ramach rocznego leczenia jednego pacjenta Fundusz oferuje ok. 50 zł – dentyści twierdzą, że kwota ta wyczerpuje się z chwilą, gdy pacjent usiądzie na fotel, a oni przygotują sprzęt;

• kurczowo trzymamy się złych nawyków związanych z higieną jamy ustnej, głównie jeśli chodzi o czas poświęcany na mycie zębów: powinno się je szczotkować co najmniej przez dwie minuty, ale średnio trwa to zaledwie 46 sekund. Niestarannie też myjemy zęby: 60 proc. Polaków w ogóle nie szczotkuje zębów trzonowych albo robi to za krótko.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”