Przywiązujemy uwagę do tego, co jemy, jak się ubieramy, czym jeździmy i jak mieszkamy, ale urodę uśmiechu nadal traktujemy po macoszemu. A nieładny, szczerbaty garnitur uzębienia nie zachęca do tego, aby szeroko demonstrować brak urody uśmiechu.

Piękny uśmiech zawsze będzie miał jeden fundament: zdrowe zęby. Skoro Polacy leczenie zębów traktują jak zło konieczne a nie rutynowy zabieg podobny do innych o charakterze kosmetycznym, trudno się dziwić, że możemy uchodzić na tle mieszkańców z Zachodu Europy za ponuraków. Ludzie żyjący w krajach, gdzie o zęby dba się na co dzień, uśmiechają się szeroko i radośnie, nie wstydząc się ukazania wszystkich zębów.

Polacy straszą nie tylko dziurami po próchnicy, ale także lukami po utraconych zębach, których nie mają w zwyczaju uzupełniać. Zaledwie połowa z tych, którzy utracili jeden ząb lub więcej, widzi potrzebę leczenia protetycznego. Nadal nie do wszystkich dociera argument, że lukę po zębie trzeba uzupełnić nie tylko ze względów estetycznych, ale przede wszystkim z uwagi na zdrowie reszty uzębienia, jamy ustnej i całego kręgosłupa.

Nie każde uzupełnienie protetyczne jest tak samo dobre. Są protezy, w których widać metalowe elementy mocujące, są takie, które trzeba przytrzymywać specjalnym klejem, żeby zagwarantować sobie komfort noszenia, są i takie, które nie tylko doskonale imitują ząb, ale również znakomicie odtwarzają jego funkcję i pełnią rolę ochronną przed chorobami jamy ustnej. Uzupełnieniami tymi są implanty – na chwilę obecną najdoskonalsze rozwiązanie zastępujące naturalne zęby. Jednak nawet implanty nie zwalniają z rutynowej higieny jamy ustnej. Bakterie wprawdzie sztucznego tworu nie ruszą, ale skutecznie potrafią zniszczyć tkanki, w których wszczep został osadzony.

Na naszą narodową ponurość lekarstwo jest tanie i bardzo skuteczne; nazywa się: codzienna higiena jamy ustnej. Plus pakiet wspomagający w postaci okresowych wizyt u stomatologa – choćby tylko w celu kontroli, czy wszystko z pięknym uśmiechem jest w porządku.

Źródło: „Wprost”