Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez

- 01-07-2014
Przywrócona opieka stomatologiczna w szkole – to marzenie wielu rodziców i nauczycieli. Jednak czy na pewno zrealizowanie tego planu miałoby mieć formę opisaną w „Gazecie Wyborczej” w wydaniu z dnia 24.06.2014 r.? „Dentystka z Łodzi z własnej inicjatywy przywróciła w szkołach obsługę stomatologiczną. Nauczyciele i rodzice byli zadowoleni. Kłopot w tym, że akcja pachnie fikcją” – czytamy we wspomnianym wydaniu „GW”. Przeglądy zębów i fluoryzacja u uczniów były darmowe – bo refundowane przez NFZ. Rodzice mieli tylko wypisać zgody, podać numery PESEL dzieci. Dzieci były jednak badane nie na profesjonalnym fotelu stomatologicznym, lecz na stołeczku, dentystka dokonywała przeglądów w gabinecie pielęgniarskim, używając latarki zakładanej na czoło (takiej, jaką posługują się laryngolodzy), natomiast fluoryzacja polegała na płukaniu jamy ustnej w szkolnej łazience porcją płynu przystosowanego do tego celu, kupowanego w markecie, nalanego do plastikowego kubeczka. Dzieci chwilę płukały, potem wypluwały płyn do umywalki i to wszystko. Wykonanie przeglądu u 300 dzieci zajmowało ok. 2 godzin. Tak duże tempo wykonywania przeglądów jest godne podziwu choćby i z tego powodu, że z rozmów, które dziennikarze „GW” przeprowadzili z kilkoma stomatologami wynika, iż ekspresowy przegląd u dziecka, wykonany na fotelu dentystycznym i przy wykorzystaniu profesjonalnego oświetlenia z lampy, zajmuje 3 minuty plus minutę na wypełnienie dokumentacji, natomiast pełny przegląd może zająć nawet kilkadziesiąt minut u jednej osoby (a trzeba pamiętać, że dzieci są pacjentami trudniejszymi i trzeba poświęcić im często więcej uwagi). Przepytani stomatolodzy uważają, że na przebadanie 100 dzieci trzeba poświęcić ok. 7 godzin.
Kolejną sprawą, która zainteresowała dziennikarzy „GW” było stosowanie narzędzi. Dentystka twierdzi, że były to wysterylizowane komplety.
- Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś taszczył do szkoły 300 zestawów. To byłaby wielka paczka i musiałby ważyć z 30 kilo! – uważa jeden z pytanych stomatologów. Ten sam dentysta zwraca uwagę, że nie pojmuje, jak można badać na krześle i bez profesjonalnej lampy.
- Nawet w gabinecie trudno zbadać dziecko. A w takich warunkach? Ja sobie tego nie wyobrażam – mówi.
Rodzice i dyrekcje szkół byli zadowoleni z tego, że dzieciom ktoś wykonał przegląd zębów. Dentystka uważa, że działa w dobrej wierze. NFZ przygotowuje kontrolę w tej sprawie.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”