Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 15-02-2019
Historia łódzkiej stomatologii zaczyna się w latach 80. XIX wieku. Jak informuje „Gazeta Polska codziennie”, w mieście działało wtedy czterech stomatologów. Leczeniem zębów ówczesnych łodzian zajmowali się dr J. Mehl, bracia J. E. Heberfeldowie i B. Brzozowski. Niecałe dwadzieścia lat później w Łodzi było już 32 stomatologów, w tym 5 pań dentystek.
Ulica Piotrkowska w Łodzi powinna być nazwana ulicą dentystów, gdyż generalnie tam otwierali oni swoje praktyki lekarskie.
Już wtedy w Łodzi stosowano gaz rozweselający, a stomatolodzy wstawiali plomby z cementu, złote, srebrne i amalgamatowe. Aby przyciągnąć pacjentów do swoich gabinetów, anonsowali się w prasie, a nawet proponowali bezpłatne konsultacje. Reklama i promocja były konieczne, ponieważ na rynku działali jeszcze nielicencjonowani „rwacze zębów”, którzy wprawdzie za swoje usługi liczyli mniej, ale wykonywali je w godnych pożałowania warunkach higienicznych. Oferta stomatologii łódzkiej z początku XX wieku zawierała także usługi protetyczne. Protezy dla bogatszych były z kauczuku, złota i bez podniebienia, a dla robotników – w znacznie obniżonej cenie.
Ci, których ból zęba zmuszał do wizyty u dentysty, a którzy bali się leczenia, starali się odwlec konieczność odwiedzenia gabinetu, stosując między innymi cudowny ponoć eliksir benedyktynów, po którym zęby miały zyskiwać alabastrową białość, dziąsła zdrowie, a oddech świeżość.