Strona główna - portaldentystyczny.pl

Strona główna PacjentWarto wiedzieć
W poszukiwaniu panaceum dla służby zdrowia
  • 01-10-2014
 

 

 

 

 

Polski system ochrony zdrowia jest nieudolny, niewydolny i chory od podstaw. Polskie przepisy, które mają gwarantować każdemu obywatelowi naszego kraju – o ile posiada określone prawem uprawnienia do leczenia na ubezpieczenie – bezproblemowy dostęp do świadczeń medycznych, są martwe. Co gorsza – nasz kraj nie jest odosobniony w tej sytuacji, bo podobnie nieciekawie w lecznictwie dzieje się w wielu innych miejscach na świecie. Czy zatem model wydolnego, sprawnego i użytecznego systemu narodowej opieki zdrowotnej nie istnieje?

Może i istnieje, lecz na chwilę obecną nikt takiego nie wymyślił. Każdy dotychczas funkcjonujący system ma swoje wady i zalety. Rodzi się więc kolejne pytanie: które z rozwiązań byłych (lub obecne) są najbliższe ideałowi? O ocenę pokuszono się w „Menedżerze Zdrowia” (wydanie z dnia 4.09.2014 r.).

  • System XIX wieku – czyli w pełni płatna opieka zdrowotna, finansowana z kieszeni własnej konkretnego pacjenta. Takie rozwiązanie, choć rzeczywiście istniało – i było de facto pierwszym modelem zdrowotnej opieki systemowej – oznaczałoby powrót do rozwiązania, w którym na leczenie, choć gwarantowane i najprawdopodobniej bez kolejek, stać byłoby nielicznych i tylko tych, którzy mieliby jakieś oszczędności; biedni mogliby liczyć co najwyżej na filantropię. Wadą tego systemu, gdyby wprowadzić go w obecnych czasach, byłoby także niewykorzystanie potencjału świetnie wyposażonych placówek leczniczych oraz kwalifikacji bardzo dobrych specjalistów. „Wbrew pozorom rozwiązanie to ma również istotne zalety: nie ma żadnego pośrednictwa między pacjentem a służbą zdrowia (pośrednictwo zawsze kosztuje) oraz cele podmiotów uczestniczących we wzajemnych relacjach są zbieżne - pacjent chce się leczyć, a służba zdrowia chce go leczyć. Ponadto w takim systemie nie występują niewydolne struktury uzurpujące sobie prawo kierowania systemem” – czytamy w „Menedżerze Zdrowia”. Według tego modelu funkcjonuje współczesna opieka weterynaryjna, ale w odniesieniu do ludzi byłoby to rozwiązanie nieetyczne.

  • System XX wieku – postępująca ewolucja cywilizacyjna wymusiła zmianę poglądów na prawa człowieka. Wypracowano tu kilka różnych modeli lecznictwa masowego. W amerykańskim rzecz opiera się opiera się na idei „odciążenia państwa z obowiązku zapewnienia obywatelom dostępu do świadczeń zdrowotnych". Tu na arenie, poza pacjentami i lekarzami, pojawia się czynnik trzeci – ubezpieczyciele, „których cele są przeciwstawne interesom pacjenta i służby zdrowia — w interesie firmy ubezpieczeniowej leży pobranie jak największej opłaty za ubezpieczenia przy równoczesnych jak najmniejszych wydatkach na pokrywanie jego kosztów” (jak czytamy w „Menedżerze Zdrowia”). System taki ma też swoje zalety, czyli charakterystyczny dla idei ubezpieczeń podział ryzyka pomiędzy wielu uczestników, czego konsekwencją jest możliwość leczenia osób, których bez polisy nie byłoby stać na terapię; oraz kolejna zaleta: kumulacja kapitału przez pośrednika, dzięki czemu możliwe jest poszerzenie usług medycznych na większą część społeczeństwa.

    Model niemiecki wywodzi się od czasów Bismarcka i polega na powszechnym ubezpieczeniu robotników. Tak powstają pierwsze kasy chorych – państwowe, a więc obciążone biurokracją i uwikłaniem w polityczne lobbowanie twory, które – jak czytamy w „Menedżerze Zdrowia” – „mają niewiele wspólnego ani z interesami służby zdrowia, ani tym bardziej pacjentów. Wady te są w niewielkim stopniu osłabiane przez, ograniczoną na ogół, możliwość wyboru kasy chorych przez pacjenta”. Kasy chorych funkcjonowały i u nas – przez 4 lata jako publiczny płatnik. Z czasem, z uwagi na dużą samodzielność w zarządzaniu finansami publicznymi, powstała sytuacja paradoksalna, bo dostawcy usług konstruowali swoją ofertę niemal wyłącznie z uwzględnieniem preferencji płatnika, a nie pacjenta.

  • Model obecny, czyli hybrydowy – możliwe, że najgorszy ze wszystkich, ponieważ doprowadził polską służbę zdrowia do poważnej zapaści. „Reasumując - sytuacja jest obecnie taka, że obywatel przymusowo płaci tzw. składki ubezpieczeniowe na NFZ, który go w praktyce przed niczym nie ubezpiecza, a w przypadku choroby wymagającej interwencji specjalisty musi po raz drugi zapłacić za leczenie w gabinecie prywatnym” – czytamy w artykule, w którym zwraca się również uwagę na fakt pomijamy przez prawie wszystkich, choć nader ważny: lekarz dostaje pieniądze za interwencję „czyli w jego interesie leży, aby pacjent był chory - zdrowy do lekarza nie przyjdzie, bo nie ma po co, więc lekarz nic nie zarobi”.

Źródło: „Menedżer Zdrowia”

 
 
Inne wiadomosci w kategorii
Komentarze
 
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi komentarzami.
 
 

LOGOWANIE

Pierwszy raz w portalu?
Zarejestruj się Jak korzystać

Wyszukiwarka gabinetów

 
 
 
 

Newsletter

Dodaj swój adres e-mail aby otrzymywać bieżące informacje

Ankieta

Czy w codziennej higienie jamy ustnej używasz płukanki do ust ?

  • Tak
  • Nie
Kanały
informacyjne RSS
Subskrybuj RSS
Realizacja: Ideo Powered by: Edito CMS