Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 27-05-2011
Lekarze otrzymują z NFZ listy z informacjami o tym, o ile przekroczyli normę na przepisywanie lekarstw refundowanych. Wielu z nich uważa, że jest to zawoalowane ostrzeżenie.
- Jak to inaczej tłumaczyć? - zastanawia się jeden ze stomatologów, który takie pismo otrzymał. - Według funduszu przekroczyłem o ponad 200 procent moją średnią, czyli o mniej więcej 200 zł. Rozumiem, że gdy przyjdzie do mnie pacjent z bólem zęba, opuchlizną, nie powinienem przepisywać ani środka przeciwbólowego, ani antybiotyku, bo psuję sobie statystykę.
Niepokoją się także lekarze rodzinni, którzy – w sytuacji, kiedy w karcie pacjenta wpisana jest adnotacja, że cierpi on na chorobę przewlekłą lub jest po operacji i ma leki przyjmować - mają obowiązek lekarstwa przepisywać. Fundusz tłumaczy, że listy mają charakter informacyjny, a w stosunku do przychodni i lekarzy przekraczających normę konsekwencji nie będzie się wyciągać.
Normę na przepisywanie leków refundowanych ustala się najpierw z obliczenia średniej dla danej specjalizacji, a dopiero potem średniej dla konkretnego lekarza.
- Do komputera wprowadzamy m.in. dane lekarza, na jakich zasadach jest zatrudniony, gdzie, jaką ma specjalizację, na jaką kwotę wypisał refundowane recepty... I na tej podstawie komputer oblicza, jaka konkretnie dla niego jest średnia – wyjaśnia Jacek Kopocz, rzecznik śląskiego NFZ-etu.
Lekarze nie dowierzają jednak wyjaśnieniom o informacyjnym charakterze listów. Medycy z Częstochowy zgłosili sprawę do tamtejszej izby lekarskiej.
W „Gazecie Wyborczej” z 9.04.2011 r. ukazał się komentarz w sprawie listów słanych przez NFZ do lekarzy: „Jeśli rzeczywiście fundusz chce szukać oszczędności - jak podejrzewają lekarze - to może niech zacznie od siebie. Od tych nic niemówiących listów wysłanych do ponad 4 tys. lekarzy. Ktoś je przecież musiał przygotować, wydrukować, zapakować w koperty i wysłać... To też kosztuje”.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”